Posłuchaj
Przeczytaj
Cześć. Ja nazywam się Przemek, a to jest kolejny odcinek Podcastu polskiego. To jest podcast dla osób, które uczą się języka polskiego i chcą popracować nad rozumieniem ze słuchu i nad wzbogaceniem słownictwa. Dla osób, które chcą mieć kontakt z żywym językiem.
Dzisiaj trzecia część opowieści o mojej podróży do Jordanii w marcu tego roku. Zachęcam do posłuchania i poczytania części pierwszej i drugiej, które znajdziecie na stronie.
Z Wadi Rum ruszyliśmy następnego dnia do Wadi Musa, małego miasteczka, które jest miejscem wypadowym do Petry - największej atrakcji Jordanii.
W poszukiwaniu mansafu
Hotel, który zarezerwowaliśmy okazał się miejscem niemal luksusowym. Jego menedżer, Ahmad przywitał nas tradycyjną beduińską kawą i baklawą. Zaproponował też, że przygotuje pakiety z drugim śniadaniem, gdybyśmy poczuli głód podczas zwiedzania Petry.
Wyszliśmy coś zjeść. Udało nam się zamówić jagnięcinę, ale nie mansaf, który - jak czytaliśmy - jest tutaj narodowym daniem. Polowaliśmy na to danie już w Akabie, ale nigdzie (to znaczy nigdzie gdzie jedliśmy) go nie mieli.
Mansaf to tradycyjna arabska potrawa z jagnięciny gotowana w sosie na bazie jogurtu lub śmietany, z przyprawami, podawana z ryżem lub kaszą bulgur. Powinno się ją jeść rękami, używając chleba.
Na koniec zdecydowaliśmy, że musimy spróbować tutejszego piwa, więc poszliśmy do centrum, gdzie przywitał nas wielki, niedawno wybudowany plac i centrum handlowe, a raczej handlowo-gastronomiczne. Wypiliśmy tam najdroższe bodaj piwo w życiu. Nie było bynajmniej drogie z uwagi na unikalny smak…
Mityczna Petra
Petra to miejsce niemal mityczne. Jest obecna zawsze, gdy wspomni się o Jordanii. Według Wikipedii, to ruiny miasta Nabatejczyków, którego rozkwit miał miejsce w czasach antycznych, od III w. p.n.e. do I w. n.e. Była wtedy stolicą królestwa Nabatejczyków. Położona jest w skalnej dolinie, do której prowadzi jedna wąska droga wśród skał – wąwóz As-Sik. Petra słynie z licznych budowli wykutych w skałach.
![]() |
Malowniczy wąwóz as-Sik. |
Główny Szlak zaczyna się przy głównym wejściu, przy centrum obsługi turystów, gdzie dostajemy darmową mapkę. Ma on długość 4 (czterech) kilometrów w jedną stronę, wraca się tą samą trasą. Po drodze idziemy wąskim wąwozem wydrążonym w skałach, których widok zapiera dech w piersiach. W pewnym momencie wąwóz otwiera się na większy placyk ze Skarbcem. To dla tego widoku przybywają tutaj co roku tysiące turystów. Wykuta w skale piętrowa budowla powstała ok. I-II w. n.e. Nie jest jasne jej przeznaczenie, chociaż ostatnio przeważa pogląd, że był to grobowiec (a nie świątynia) któregoś z władców Petry.
![]() |
Główna atrakcja Petry, Skarbiec. |
Na placu czekają na turystów wielbłądy, osiołki, powozy i inne atrakcje. Oczywiście każdy proponuje cenę “specjalnie dla was”.
To nie koniec zwiedzania Petry. Dalej idziemy ulicą Fasad, mijamy 44 grobowce wykute w skałach, skalny amfiteatr, pozostałości Wielkiej Świątyni i ulicy Kolumnowej, aż dochodzimy do pałacu Córki Faraona.
![]() |
Grobowce wykute w skałach. |
Petra nas urzekła, ale nie powaliła na kolana. Większość zachwytów wywołały ostre kształty skał mieniące się różnymi kolorami w południowym słońcu, niż na przykład Skarbiec. To niestety bolączka osób, które dużo podróżują. Im więcej zwiedziłem, tym mniej miejsc jest w stanie mnie zachwycić.
Kąpiel w Morzu Martwym
Kolejnym przystankiem naszej podróży ma być Swemeh lub Sowayma nad Morzem Martwym, oddalone od Petry jakieś 200 km. Jedziemy tam w jednym celu: wykąpać się w jednym z najbardziej słonych jezior na świecie. Średnie zasolenie wynosi tutaj 26 proc.
Droga wiedzie serpentynami wśród gór, których widok sprawia, że co chwilę zatrzymujemy się, żeby robić zdjęcia. Jest w tych krajobrazach coś zniewalającego, co nie pozwala oderwać od nich oczu, co napawa zachwytem nad pięknem, potęgą i surowością gór, a z drugiej strony - uspokaja.
Gdy dojeżdżamy do Swemeh, potrzebujemy dobrej chwili, żeby ochłonąć.
Hotel, w którym nocujemy jest dość drogi, ale powiedziałbym luksusowy. Ma swoją plażę, do której można dojść pieszo (zajmuje to około pięciu minut) albo dojechać hotelowym busikiem. Jest też kilka basenów, w tym jeden z podgrzewaną wodą.
Następnego dnia przed południem robimy sobie więc spacer na plażę. Kąpiel w tak bardzo słonej wodzie to dość dziwne uczucie. Przede wszystkim rzeczywiście unoszę się na jej powierzchni. Poza tym, czuję jakby warstwę - nie wiem jak to nazwać - balsamu, żelu na skórze. Dlatego po takiej kąpieli obowiązkowy jest prysznic.
![]() |
Kąpiel w Morzu Martwym. |
Ale to nie koniec atrakcji. Będąc tutaj, koniecznie trzeba sprawdzić odmładzające ponoć właściwości błota znad Morza Martwego. Najczęściej na plażach hotelowych są miejsca ze specjalnie przygotowanym dla turystów błotem. Wysmarowaliśmy się dosłownie cali, łącznie z naszymi łysinami. Trudno to było potem z siebie zmyć, zwłaszcza słoną, tłustawą wodą. Bardzo pomocny był chłopak hotelowy, który miał ze sobą wielką butlę ze słodką wodą.
Wykąpani i odmłodzeni ruszyliśmy w dalszą drogę - do ostatniego punktu naszej wyprawy: Ammanu.
To tyle na dzisiaj. Zapis tego podcastu wrzucam na Podcastpolski.pl.
Dajcie znać, jak wam się podobał ten odcinek. Prześlijcie link komuś kto też uczy się polskiego. A jeśli nie chcecie przegapić żadnego odcinka, polubcie profil Podcastu polskiego na Facebooku. Zerknijcie też na Instagram. Linki znajdziecie na blogu.
Do usłyszenia!
Miejsca, w których nocowaliśmy
Wadi Musa: Over Mountains Hotel
Swemeh: Ramada Resort Dead Sea